Sprawa polska i kwestia żydowska - Stanisław Kobyliński

Książki Domu Wydawniczego "Ostoja" » Żydzi, judaizm

Cena:16.00

rok wydania 2022 (pierwsze wydanie ukazało się w 1924 r.)
format A5
str. 72
Wydawca: Dom Wydawniczy ''Ostoja''
ISBN 978-83-65102-25-6

 

Tekst książki pochodzi z roku 1924. Autor zauważa, że Polska nigdy nie prowadziła niezależnej, samoistnej, konsekwentnej polityki wobec żydów — a żydzi prowadzili taką politykę wobec Polski od pierwszych faz swego napływu.

 

Spis treści

Od wydawcy
Od autora
I. Najstarsze mocarstwo podziałowe
II. Żydzi a rozbiory
III. Żydzi i nasze walki o niepodległość
IV. Żydzi żywiołem panującym w Polsce pogrobowców
V. Przemiana w budowie narodu polskiego powodem przyspieszenia wielkiej wojny
VI. Żydzi i rozwiązanie sprawy polskiej
VII. Dwie drogi

 

Fragmenty książki

Szlachta nie docenia zresztą trudności walki, występuje nawet wprost przeciw żydom, i to w sposób nieprzemyślany: konstytucja z r. 1768 stała się podstawą wyparcia z miast na wieś jednej piątej części ludności żydowskiej, a konstytucja z roku 1775 — o sancta simplicitas — usiłowała skierowywać żydów na rolę! Częściowe przesunięcie żydów na wieś było potrzebne tylko żydom: szlachcie otwierają się z wolna oczy, więc przyszedł czas na złamanie szlachty, na zużytkowanie włościanina przeciw szlachcicowi. Jak to bywa zawsze, pobudki antyżydowskie, nie oparte na znajomości kwestii żydowskiej, mając na celu szkodzenie żydom zamiast pomagania samemu sobie, idą nieświadomie żydom na rękę.

Kwestia żydowska wypłynęła naturalnie na Sejmie Czteroletnim, prąd domagający się „równouprawnienia” żydów znalazł się jednak w mniejszości. Sejm Wielki najwidoczniej nie chciał dla Polski przewrotu. Nie chciał go również nagabywany przez żydów Kościuszko. Toteż nasza walka o niepodległość nie uzyskała prawdziwego poparcia ze strony naszego naturalnego sojusznika zachodniego — Francji. Zaatakowani przez wspólnych nieprzyjaciół byliśmy tym samym sprzymierzeńcami. Kierownicy rewolucji jakobińskiej sądzili inaczej. Nic nie pomogło nawet, że twórcy Konstytucji majowej i sam Naczelnik należeli do związku wolnomularskiego. Powodem obojętności na losy nasze Francji rewolucyjnej (pokój bazylejski!) była ta okoliczność, że nasi wolnomularze nie byli „dość rewolucyjni” dla kierowników rewolucji we Francji, że nie chciano u nas mordować szlachty i kleru, że nie zgadzano się na „emancypację” żydów nawet pod powłoką wszech uszczęśliwiającej „równości” praw człowieka i obywatela.

(s. 26-27)

 

Rewolucja judeo-masońska r. 1848 wysuwająca w całej Europie postulat „równouprawnienia” żydów nie mogła wywołać odgłosów zbrojnych na zlanych krwią polską ziemiach zaboru rosyjskiego i austriackiego, pociągnęła do wybuchu jedynie zabór pruski, gdzie żydzi wystąpili bez przyłbicy przeciw walczącej szlachcie, stając po stronie pruskiej. „W Poznańskiem żydzi trzymali z Niemcami i państwem pruskim przeciw powstańcom polskim. W Krotoszynie garść szlachty polskiej z landratem Bauerem na czele opanowała miasto i ratusz. Żydzi pod wodzą jednego z kupców miejskich, niejakiego L. Benasa, wypędzili Polaków, wołając: nie chcemy Polski, jesteśmy Prusakami. Przy każdej sposobności żydzi pomagali Niemcom w ich walce przeciw Polakom i ci ostatni byli w prawie uważać ich za niebezpiecznych przeciwników, którym należało szkodzić ile możności”. Jest to świadectwo historyka żydowskiego, M. Philippsona (Najnowsza historia ludu żydowskiego, po niemiecku Neueste Geschichte des jüdischen Volkes, Lipsk 1907).

(s. 33-34)

 

„Nasze miasta” — mówią żydzi o miastach Galicji, Kongresówki, Kresów Wschodnich. I jeszcze jedno. Przed „równouprawnieniem” żydom wolno było zamieszkiwać jedynie specjalne dzielnice żydowskie. Po wprowadzeniu „równouprawnienia” dzielnice żydowskie (odgrodzone koncentracje) pozostały żydowskimi, jak były, prócz tego część ludności żydowskiej przelała się do dzielnic nieżydowskich i rozproszyła po całym mieście przenikając wszystkie arterie (penetracja), tak że w żadnym mieście nie ma dzielnic czysto nieżydowskich, w tym samym sensie jak dzielnice żydowskie są wolne od nieżydów. Rozszerzenie miniaturowych terytoriów żydowskich na powierzchni miast symbolizuje przebytą przez żydów drogę w ciągu XIX stulecia pod wpływem „równouprawnienia”. Niesłychany rozwój żywiołu żydowskiego na ziemiach polskich w w. XIX jest wynikiem nie wolnej gry sił, lecz ujarzmienia narodu polskiego przez rządy rozbiorcze.

(s. 45)

  

Czym by skończyła się ta walka gospodarcza Polaków z żydami w razie, gdyby pokój nie uległ zakłóceniu? Niewątpliwie odżydzeniem i spolszczeniem miast polskich zaborów rosyjskiego i austriackiego. Ani rząd rosyjski, ani rząd austriacki nie chciałby i nie mógłby, nawet gdyby chciał, zmuszać Polaków, aby ci zaprzestali organizowania polskich placówek gospodarczych oraz bojkotowania żydów. Na Polaków żydzi nie mieli zgoła sposobu nacisku — o wywołaniu powstania trudno było marzyć po r. 1905 i 1912, nie mając zaś własnego państwa Polacy znajdowali się niejako poza linią strzałów żydowskich, mogli zwalczać żydów środkami legalnymi na drodze gospodarczej pod osłoną bagnetów państw rozbiorczych. Rozbiory obracały się same przeciw sobie, stawały się wręcz absurdem z punktu widzenia interesów żydowskich. Przyszedł moment, kiedy nie poddając się zwątpieniu Polacy zaprzestali ruchów zbrojnych, wzięli się do pracy pokojowej — i warunki zaczynały powoli, nieznacznie przesuwać się na naszą korzyść, a obce peklowanie, opóźniając, nie mogło powstrzymać całkowicie procesu wytwarzania mieszczaństwa polskiego, naprawiania wadliwej budowy społecznej narodu polskiego, jakże prawdziwa i wielka w swej prostocie jest maksyma: módl się i pracuj! (ora et labora). Niesłychana złożoność rzeczywistości sprawia, iż z najgorszego położenia prędzej czy później znajdzie się wyjście, jeżeli się tylko naprawdę chce.

Cóż stałoby się z żydami, gdyby warunki pozostały bez zmiany jeszcze przez ćwierć wieku? Dalszy stan pokoju był szkodliwy z punktu widzenia interesów żydowskich. Żydom zależało na tym, aby go przerwać. Przygotowywana od dawna wojna europejska musiała wyrwać z odmętu zapomnienia i wznowić kwestię polską. O tym żydzi dobrze wiedzieli. Niechże to się stanie przynajmniej jak najprędzej, kiedy stan posiadania żydów w Polsce nie został jeszcze naruszony, kiedy Polacy nie są jeszcze należycie przygotowani do budowania własnego państwa, kiedy znalazłszy się ewentualnie wobec tak olbrzymiego zadania, napotkają na opór żydów posiadających w Polsce potężne szańce w zażydzonych miastach oraz rozporządzających wielkimi wpływami na całym świecie. Tak myśleli niewątpliwie żydzi. Wraz z wojną przygotowywana była zresztą rewolucja światowa, mająca doprowadzić żydostwo do dyktatury. Odbudowanie Polski, w razie powodzenia rewolucji powszechnej, nie mogłoby żydów krępować. Wojna europejska była nieunikniona. Ale można ją było odwlec lub przyspieszyć. Otóż wojna została przyspieszona. Tak postanowili żydzi, a wpływy ich sięgały na tyle, że postanowienie to było wykonalne i wykonane zostało.

Głównym powodem przedwczesnego wybuchu wojny była dla żydów konieczność zachowania dominacji nad narodem polskim — sprawa polska spętana z kwestą żydowską, jedno z zagadnień węzłowych polityki europejskiej i światowej.

(s. 51-53)

 

Tendencje umiastowienia ludności polskiej nie mogły ujść czujności żydów: prędzej lub wolniej wyrastało mieszczaństwo polskie, z inteligencją zawodową na czele. W ostatnich dziesięcioleciach przed wojną zorganizowali żydzi dla siebie nową armię najemną — partie socjalistyczne, przygotowywane do walki przeciw polskiemu mieszczaństwu i polskiej inteligencji. W r. 1905 wypadła próba generalna rewolucji rosyjskiej i próba wywołania powstania w Królestwie. Powstanie zawiodło. Skończyło się na demonstracjach, strajkach, zabójstwach policjantów, ograbianiach kas rządowych itp. rozruchach, które władze rosyjskie stłumiły przy zdecydowanie antyrewolucyjnej postawie społeczeństwa polskiego. Opór polski wobec ruchu rewolucyjnego, w którym żydzi wysuwali się na czoło, stanowi jedną z największych zasług narodowej demokracji kierowanej przez śp. Popławskiego, śp. Balickiego i Dmowskiego. Jakkolwiek narodowa demokracja od początku swego powstania nie była i dziś jeszcze nie jest całkowicie niezależna od wpływów judeo-masońskich, zdołała się jednak poważnie wyemancypować i ocaliła dzięki temu w pewnej mierze ciągłość polskiej myśli politycznej i polskiego czynu politycznego. Wejście Rosji na drogę konstytucyjną rozluźniło obroże ucisku w Królestwie, a równocześnie postawa antyrewolucyjna społeczeństwa polskiego polepszyła stosunki z pewnymi odłamami opinii rosyjskiej.

(s. 49-50)

 

Były plany obliczane na urzeczywistnienie podczas wojny. Pomysł najprostszy polegał na wywołaniu w Królestwie powstania przeciw Rosji, na które armie rosyjskie odpowiedziałyby rzezią Polaków, a Koalicja, która potrzebowała Rosji, pokryłaby naszą klęskę milczeniem. Byłoby to powtórzeniem na większą skalę r. 1863. Sprawa polska zostałaby pogrzebana na długo. Żydzi próbowali, a nuż się uda, nie żywiąc jednak złudzeń — wiedzieli, że Polacy nauczyli się dmuchać na zimne. Coś jednak z tego planu pozostało, co prawda było uprzednio dobrze przygotowane: to legiony Piłsudskiego. Ten zawiązek armii polskiej, zorganizowany przez PPS, wykarmiony na jej ideologii i poddany jej kontroli, dawał żydom rękojmię realnego wpływu na bieg dalszych wypadków: przecież cała Polska od końca r. 1915 do końca wojny była w rękach państw centralnych, legiony znajdowały się na miejscu, a chociaż były chwilowo unieruchomione, można je było w stosownej chwili znowu uruchomić i zużyć do celów politycznych.

Drugi plan, będący rozszerzeniem pierwszego, projektował utworzenie podczas wojny pod protektoratem niemieckim państwa polskiego, bez określonych granic, złożonego „na razie” z części Królestwa Kongresowego, i wciągnięcie tego państwa w wojnę — przede wszystkim z Rosją — jako „sojusznika” państw centralnych. I tego spróbowano. Generałowie proklamowali „państwo” polskie. Sformowanie wojska polskiego i „sojusz” militarny z Niemcami rozbiły się o opór olbrzymiej większości Polaków, tzw. „pasywistów”, gdyby jednak doszły do skutku, pozwalałyby jako niezgodne z prawem międzynarodowym traktować Rosji Polaków z Królestwa jako zbuntowanych poddanych i sprowadziłyby zapewne osobny pokój między Niemcami a Rosją oparty na nowym rozbiorze. Pokój ten planowany po nowym roku 1917 nie uchroniłby już Rosji od wybuchu rewolucji, a zaszkodziłby Polsce i dlatego znajdował popleczników i pośredników wśród żydów po obu stronach walczących. Doszedł on zresztą z pewnym opóźnieniem do skutku, jako pokój brzeski. Nie można twierdzić, żeby plan ten również, nie pozostawił czegoś w spadku: podwaliny organizacji państwowej zakładano bądź co bądź w Warszawie podczas okupacji z inicjatywy rządu niemieckiego, który współdziałał z żydami, licząc prędzej czy później na owoce tej współpracy trujące dla sprawy polskiej. (Kanclerz Bethmann Hollweg był kryptożydem i masonem wysokiego stopnia, o jego przodkach frankfurckich informuje Bismarck w „Gedanken und Erinnerungen”). Głównym wynikiem współdziałania żydowsko-niemieckiego było rozszerzenie NKN-u galicyjskiego na cały teren Polski przez sformowanie obozu „aktywistów”, który scementowały loże wolnomularskie. Ludzie tego obozu stanowić mieli kadry polskiego stanu urzędniczego. A więc wojsko i kadry urzędnicze.

Żydom nie powiodło się pogrzebać sprawy polskiej podczas wojny — Polacy nie dali się popchnąć do kroków nierozważnych, żydzi byli jednak przygotowani do odbudowania państwa polskiego. Jednym z żydowskich celów wojny była likwidacja monarchii niezależnej i ustanowienie demokracji politycznej, jako ustroju przejściowego do rewolucji bolszewickiej i dominacji żydowskiej, które udało się przeprowadzić za jednym zamachem w Rosji. I Niemcy cesarskie musiały zostać powalone, stąd realizacja dalszych planów dotyczących Polski przesuwała się z Berlina na konferencję pokojową.

(s. 55-56)